Może to dziwne i ta informacja będzie dla ciebie nowością, ale na musical składają się trzy równorzędne elementy: śpiew, taniec i tekst mówiony. Dziwne, żeby nie śpiewali...
Nie wiem co by wątkodawca zrobił na musicalu typu sing-through, takim jak na przykład Les Miserables, gdzie tekstu mówionego nie ma wcale, albo prawie wcale...
Ale tak w pewnym przypadku z tego względu był to taki sobie film, że ode mnie leci "6"
Ja obejrzałem wersję z lektorem, przez co teraz bardzo żałuję, ponieważ właśnie tego śpiewu mi tutaj brakowało.
o.O ten film wyszedł z LEKTOREM!? Przecież za coś takiego powinni od razu wieszać! Jak musical to tylko napisy, żeby nie zagłuszać wokalu... Bardzo ci współczuję :) Lepiej poszukaj sobie wersji z napisami
Przerazić Cię? W "Upiorze..." wystawianym na deskach teatru jest jeszcze więcej śpiewu i dalej wszyscy uważają to za wyśmienite dzieło. Jeśli przeszkadza Ci natłok śpiewu w musicalu, może nie powinieneś oglądać takich filmów, hm?
Irytuje mnie to, że już pod kolejnym musicalem czytam opinie, w których padają stwierdzenia, że jest za dużo śpiewu. Musical – forma teatralna łącząca muzykę, piosenki, dialogi mówione i taniec. Ładunek emocjonalny dzieła – humor, patos, miłość, gniew – podobnie jak sama opowieść, jest wyrażany poprzez słowa, muzykę, ruch i techniczne aspekty przedstawienia tworząc jedną, spójną całość.
Moim zdaniem po prostu ludzie nie mają prawa krytykować musicalu dlatego, że jest za dużo śpiewu. Oczywiście, można czepiać się innych kwestii, ale nie tego, że wszystkie kwestie są śpiewane. To tak jakbym poszła na komedię i była niezadowolona dlatego, że za bardzo mnie ta komedia rozbawiła.
Film na pewno niepowtarzalny. Właśnie przede wszystkim przez utwory muzyczne. Myślę, że gdyby powstał z okrojoną aranżacją muzyczną, mocno straciłby na uroku. Niestety niejednokrotnie gra aktorska i w ogóle sceneria nie ciągnie tego filmu do góry, ale muzyka jak najbardziej i to jest dużym, niepodważalnym atutem tego filmu. Stąd również nie przekonuje mnie stwierdzenie, że panuje przeładowanie utworów. Zwłaszcza, że jest to przede wszystkim musical. Mimo wszystko film nie odzwierciedli wrażeń muzycznych jakie można było (nie wiem czy nadal) obejrzeć w Teatrze Roma w Warszawie.
Hehe, to ja mam odwrotnie niż Ty - też mam sound track, ale nie słucham bo tam jest za dużo... dialogów :-)
Trwa to prawie tyle, co film, więc już wolę sobie puścić z wizją :-)
Pozdrawiam